wtorek, 14 czerwca 2016

Od Axela do Elizy

Po kilku minutach ból ustał, spojrzałem na dziewczynę, która cały czas mi się przyglądała. Uśmiechnęła się lekko, odwzajemniłem gest. Wstałem, po czym podałem jej rękę, chwyciła ją. Ruszyliśmy w kierunku "bazy" naszego wojska, wszędzie kręcił się Don. Złapałem dziewczynę za rękę i pociągnąłem ją za sobą, dostaliśmy się do stajni od tyłu. Zabraliśmy konie i ruszyliśmy do opuszczonego klasztoru. Chłopaki byli już na miejscu. [...] Pomagałem Elizabeth położyć dzieci do spania, siostra wyszła gdzieś rano i do teraz nie wróciła. Nagle usłyszeliśmy krzyk a po chwili strzały wdarły się do pomieszczenia przez okna.
- Cholera jasna. - mruknąłem.
Wprowadziłem ich do osobnego pokoju, ukryłem za wielką skrzynią. Kucnąłem przed dziewczyną i złapałem ją za ramiona.
- Nie wychodźcie stąd, starajcie się być jak najciszej. W razie czego, krzycz. - zaleciłem. Skinęła głową a po jej policzku spłynęła samotna łza. - Nie płacz, będzie dobrze. - otarłem ją i uśmiechnąłem delikatnie.
Dyskretnie wyszedłem z pokoju i dołączyłem do reszty. [...] Ogólnie było strasznie dużo strzelania, wybuchów, najbardziej pilnowałem pokoju w którym była Elizabeth i dzieci. Nagle, niespodziewanie jeden z nich rzucił się na mnie i wlecieliśmy do pokoju razem z drzwiami. Jęknąłem. Chciałem strzelić jednak zabrało mi naboi, jako iż byłem na przegranej pozycji, chwyciłem butelkę i rozbiłem mu ją na głowie, chwilowo ogłuszając. W tym czasie schowałem się za drugą skrzynią, przetarłem oczy dłonią i spojrzałem na nich, dziewczyna patrzała na mnie lekko przestraszona. Nabiłem broń i chciałem strzelać jednak zniknął. Wyszedłem z ukrycia i wyszedłem z pokoju, zrobiłem duże oczy gdy zauważyłem Timothy'ego leżącego na ziemi, zakrwawionego z zamkniętymi oczami. Opadłem koło niego na kolana.
- Stary, nie rób mi tego! - krzyknąłem.
- Axel, on nie żyje... - usłyszałem głos jednego z chłopaków.
Elizabeth przedarła się przez chłopaków, aby zobaczyć co się dzieje. Oparłem czoło o klatkę piersiową chłopaka i zamknąłem mocno oczy, łzy spływały mi po policzkach.
Był moim najlepszym przyjacielem... gdy poczułem czyjąś rękę na ramieniu wyprostowałem się i spojrzałem w górę, była to Eliza. Przetarłem oczy dłonią, spojrzałem jeszcze raz na chłopaka, pociągając nosem. Wsadziłem dłoń we włosy po czym wstałem i zbiegłem na dół. Chciałem stąd uciec, chciałem, aby ta pieprzona wojna się skończyła. Kto będzie następny? Gdy już miałem wsiadać na konia, Eli zatrzymała mnie.
- Axel, przykro mi, ale musisz być dzielny. - szepnęła zmuszając mnie abym na nią spojrzał.
Wstrzymałem oddech nie chcąc ponownie się rozkleić, przytuliła mnie, odwzajemniłem uścisk.
[...] Kilka godzin później, gdy wszystko ucichło a my posprzątaliśmy, zacząłem szukać Eli. Stała na dole oparta o ścianę. Podszedłem do niej.
- Dziękuję. Jesteś wspaniała. - szepnąłem. Prawdopodobnie tylko dzięki niej, nie zrobiłem niczego głupiego.
Po chwili wpatrywania się sobie w oczy złączyłem nasze usta w pocałunku. który wyrażał wszystko co do niej czułem.

?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz