- Wiesz co, mam pomysł. Jutro, zabierzemy dzieci do naszego obozu. Jest tam wiele rodzin, które straciło dzieci i z wielką chęcią się nimi zaopiekują. Wszystkie z nich znam, będą miały szczęśliwe życie... - stwierdziłem.
- A ten facet... - podniosła wzrok, patrząc mi w oczy.
- On akurat w tej sprawie nie ma nic do gadania. To nie od niego zależy. - zapewniłem.
- A co ze mną?
- A ty... jeśli będziesz chciała... zostaniesz ze mną. - uśmiechnąłem się delikatnie i odgarnąłem jej kosmyk włosów za ucho.
?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz